Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Jeśli to czytasz – zostań

Nie wiem, kto tu trafi. Nie wiem, ilu was będzie. I nie wiem, czy to kogokolwiek poruszy. Ale wiem jedno – piszę to, bo mam dość życia na pół oddechu. Zbyt długo udawałem, że wszystko gra. Zbyt długo milczałem. Dość pośpiechu. Dość presji. Dość udawania, że wszystko jest OK. Projekt 47 to nie coaching. To nie poradnik. To droga. Droga do siebie. Do ciszy. Do oddechu. Co tydzień wrzucam jeden wpis. Bez spiny. Bez lajków. Bez algorytmów. Jeśli to czujesz – zostań. Może nie jestem sam.

Pamięć




Arin przebudził się gwałtownie. Jego oddech był nierówny, a ciało spocone, jakby ledwo uciekł przed czymś w snach. Obrazy pozostawały mętne, ale jeden szczegół był wyraźny: ogród. Lśnił żywymi kolorami, które wydawały się niemal nierealne w szarości miasta. Pośród zieleni stała postać – mężczyzna w prostej, ciemnej szacie. Jego twarz była niejasna, ale spojrzenie… Arin czuł, że mężczyzna coś wie. Coś, czego Arin nie pamiętał, a powinien.

W pokoju panowała cisza, przerywana jedynie odległym szumem miasta. W tym świecie nic nie było naprawdę ciche – nawet cisza miała swoją wagę, jakby betonowe ściany miasta kryły w sobie niewysłowioną tajemnicę.


Arin od lat nie śnił. Przynajmniej tak mu się wydawało. Jego umysł wypełniały uporządkowane wspomnienia, niczym zarchiwizowane pliki – poukładane, pozornie spójne. A jednak od jakiegoś czasu czuł, że coś w nich nie pasuje. Pewne wydarzenia wydawały się wyblakłe, jakby zarejestrowane przez kogoś innego.

Zbiegając po schodach swojego mieszkania, spojrzał w odbicie w popękanym lustrze. Był tym samym człowiekiem, którego widział codziennie. Ale czy na pewno?

Projekt „Baza Ciszy” – słowa, które powracały do niego w snach. Były ledwo słyszalne, jak szept. Postanowił to sprawdzić.

Miasto nie oferowało odpowiedzi. Było labiryntem ulic, zniszczonych neonom reklam i szklanych wieżowców rzucających długie cienie. Ludzie przechodzili obok niego obojętnie, zanurzeni w swoich własnych rzeczywistościach rozszerzonych, cyfrowych światów.

W starym archiwum, na zapomnianej półce, znalazł plik – zakurzony dysk danych, którego nikt nie używał od lat. Włączył go w swojej prywatnej stacji. Plik zawierał fragmenty wspomnień.

Ale to były jego wspomnienia.

Ogród pojawił się ponownie. Tym razem Kazuo – bo tak nazwał mężczyznę z ogrodu – przemówił:
„Pamięć jest jak woda. Może być przejrzysta albo zmącona. Ale zawsze płynie, Arin. Nawet wtedy, gdy myślisz, że stoi w miejscu.”

Arin czuł, że ogród nie jest tylko snem. Był… czymś więcej. Może wspomnieniem? A może śladem w cyfrowej rzeczywistości, który ktoś próbował usunąć?




Komentarze