Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Ogród w betonowym mieście

Ogród w betonowym mieście > Beton nie zna litości. Wieżowce rosną jak drzewa ze szkła i stali, ale w ich cieniu nie ma życia. A jednak – między pęknięciami chodników potrafi wyrosnąć zieleń. Nie szukam wielkich parków ani sztucznych ogrodów korporacyjnych, podlewanych wodą z recyklingu i chronionych przez drony. Mój ogród jest mały. Czasem to tylko mech na starym murze. Czasem liść, który spadł na rozgrzany asfalt i ocalał przed deptaniem. To wystarczy, żeby przypomnieć, że świat nie należy w całości do maszyn. W betonowym mieście ogród staje się schronieniem – nie dlatego, że daje jedzenie czy cień. Ale dlatego, że daje ciszę. Bo każda roślina, która przeżyje w tym świecie, jest jak znak sprzeciwu wobec chaosu neonów. Projekt 47 to nie wielka rewolucja. To małe ogrody, ukryte wśród betonu. Rytuały, które nie mają wartości rynkowej, ale karmią coś, czego nie da się zapisać w żadnej bazie danych. Może kiedyś znajdziesz swój ogród – w szczelinie, w cieniu, w miejscu, które...

Pamięć




Arin przebudził się gwałtownie. Jego oddech był nierówny, a ciało spocone, jakby ledwo uciekł przed czymś w snach. Obrazy pozostawały mętne, ale jeden szczegół był wyraźny: ogród. Lśnił żywymi kolorami, które wydawały się niemal nierealne w szarości miasta. Pośród zieleni stała postać – mężczyzna w prostej, ciemnej szacie. Jego twarz była niejasna, ale spojrzenie… Arin czuł, że mężczyzna coś wie. Coś, czego Arin nie pamiętał, a powinien.

W pokoju panowała cisza, przerywana jedynie odległym szumem miasta. W tym świecie nic nie było naprawdę ciche – nawet cisza miała swoją wagę, jakby betonowe ściany miasta kryły w sobie niewysłowioną tajemnicę.


Arin od lat nie śnił. Przynajmniej tak mu się wydawało. Jego umysł wypełniały uporządkowane wspomnienia, niczym zarchiwizowane pliki – poukładane, pozornie spójne. A jednak od jakiegoś czasu czuł, że coś w nich nie pasuje. Pewne wydarzenia wydawały się wyblakłe, jakby zarejestrowane przez kogoś innego.

Zbiegając po schodach swojego mieszkania, spojrzał w odbicie w popękanym lustrze. Był tym samym człowiekiem, którego widział codziennie. Ale czy na pewno?

Projekt „Baza Ciszy” – słowa, które powracały do niego w snach. Były ledwo słyszalne, jak szept. Postanowił to sprawdzić.

Miasto nie oferowało odpowiedzi. Było labiryntem ulic, zniszczonych neonom reklam i szklanych wieżowców rzucających długie cienie. Ludzie przechodzili obok niego obojętnie, zanurzeni w swoich własnych rzeczywistościach rozszerzonych, cyfrowych światów.

W starym archiwum, na zapomnianej półce, znalazł plik – zakurzony dysk danych, którego nikt nie używał od lat. Włączył go w swojej prywatnej stacji. Plik zawierał fragmenty wspomnień.

Ale to były jego wspomnienia.

Ogród pojawił się ponownie. Tym razem Kazuo – bo tak nazwał mężczyznę z ogrodu – przemówił:
„Pamięć jest jak woda. Może być przejrzysta albo zmącona. Ale zawsze płynie, Arin. Nawet wtedy, gdy myślisz, że stoi w miejscu.”

Arin czuł, że ogród nie jest tylko snem. Był… czymś więcej. Może wspomnieniem? A może śladem w cyfrowej rzeczywistości, który ktoś próbował usunąć?




Komentarze